Warmia i Mazury (Prusy) w latach od ok. 228 p.n.e. do roku 550 w dawnych źródłach
"Kronika Mistrzów Pruskich" Martina Muriniusa (wyd.1582 w Toruniu):
"....Ta ziemia od starodawnych Ulmigania była zwana, stądże obywatele Ulmigeri byli zwani. Miechowita pisze, że w Bitymi (Bitynii) królem był Prussias imieniem, którego Hannibal namówił, aby przeciw Rzymianom wojnę podniósł, co gdy uczynił, porażony i z królestwa wyzuty, do Ulmiganii z swoimi się udał i tak po tym królu z Bitynii ziemia nazwana Prussia acz też inni od Brutena pana ich ją mianują, o co sporu wieść nie potrzeba. (....)
Do tych w pustynie potem Cymbrowie, Getae albo Gepidowie, już długimi wojnami, które we Włoszech wiedli, spracowani, przyszli ze wszystkim sprzętem i dobytkiem, a z nimi się zbraciwszy, osadzać się jęli, napierwsze miasto założyli Romnowo, jakoby Rzym nowy, którzy jednak jednego prawie rodu z Litwą byli, jedno przez obcy naród język zmienili. To miasto Romanowo albo Romnowo naprzedniejszym stolcem było ziemie pruskiej aż do przyjazdu Krzyżaków, które potem zburzone przez Bolesława Chabrego, króla polskiego, roku 1017, a teraz tam miasteczko jest rzeczone Heiligenbeil, jakoby Święta Siekierka....."
Opis z roku 17 p.n.e.
(...)
Dzieje starozytne narodu litewskiego, Tom 2
Autorzy Teodor Narbutt Szymon Grunau o wczesnej historii Prus
Sławomir Zonenberg dokonał rzeczy niesłychanej: opisał pradzieje Prus na podstawie publikacji S. Grunaua. Zobaczmy zatem, jak wygląda Grunauowa koncepcja pradziejów Prus (sam autor pisze: "przedstawiam ją w dużym skrócie, wybierając najistotniejsze rzeczy — opis Szymona Grunaua jest bardzo zawiły").
Zachował się jeszcze list cesarza Teodoryka z roku 523 n.e.
Prusy — jak ów podaje — w 110 r. w czasach cesarza rzymskiego Oktawiana nazywały się „Ulmegania” i były zamieszkiwane przez ludność będącą na poziomie „Huhuri” (tj. zapewne Hunów, czyli barbarzyńców), która swojego zwierzchnika nazywała „Maso”. Przybyłe ze wschodu narody „Stagnani” i „Maxobei” częściowo wymordowały ów lud, a częściowo uczyniły służebnymi. Spowodowało to, że kraj nazywany był również „Sitonią” i „Maxabeą”. Z zachodu i północy przybyły do „Ulmeganii” narody zwane „Sargaciani”, „Gelidani”, „Gillani”, „Alani”, „Vacynney” i „Carioni”, ale nie pozostały tam długo. W roku 514 doszło do pertraktacji między księciem Gotów „Wisboo” a „Bruteno” i „Vidowuto” uważanych za królów przez lud „Scandianów”, którzy zamieszkiwali „Cymbrię”. Doszli oni do porozumienia, na mocy którego, „Scandianie”, obawiający się klęski w starciu z Gotami, opuścili „Cymbrię” i udali się do „Ulmeganii”. Po przybyciu podbili miejscowy lud oraz narzucili im swój sposób życia. Bracia „Bruteno” i „Vidowuto” zbudowali w „Ulmeganii” zamki w „Honeda”, „Peilpeillo”, „Nangast”, „Wustoppos” oraz „Gallons”.
W roku 521 uznali, iż nie będą płacić trybutu i podlegać „Masonom”. Mieszkańcy kraju postanowili również wybrać „Bruteno” na króla, ale ów stwierdził, że lepszym kandydatem będzie „Vidowuto” i tegoż koronowano. „Bruteno” został zaś najwyższym kapłanem. Od jego imienia nazwano ów kraj „Brutenią”. Król „Vidowuto” zbudował bratu zamek „Noytto”, położony na mierzei między „Crono” a „Hailibo”, obecnie zwany Nidzicą. Rządził on pomyślnie, był lubiany oraz miał dwunastu synów: „Lithppffo”, „Saymo”, „Sudo”, „Naydro”, „Scalawo”, „Nathango”, „Bartho”, „Galyndo”, „Warmo”, „Hoggo”, „Pomeso” i „Chelmo”. Z biegiem czasu państwo zostało podzielone między nich, a ziemie przez nich rządzone otrzymały nazwy powstałe od ich imion. W roku 523 król „Vidowuto” i najwyższy kapłan „Bruteno” przybyli z ludem do zamku „Honeda”, gdzie ten drugi przekazał trzynaście poleceń ich bogów, regulujących życie. Dla Szymona Grunaua data ta jest cezurą, od której zaczął mieszkańców kraju nazywać „Bruteńczykami” („Brutheni”, „Bruteni”). Doszło w nim jednak do zamieszek, ponieważ przybysze z „Cymbrii” chcieli uczynić pierwotnych mieszkańców „Ulmeganii” służącymi i uważali się za bardziej szlachetnych. Król i najwyższy kapłan postanowili więc, że szlachcicem będzie ten, kto najszybciej jeździ konno. Pod rokiem 550 dziejopis podał, iż corocznie przybywał do nich książę „Maso”, który zamiast trybutu zabierał najroztropniejsze dzieci. Ale „Scandianie”, którzy przybyli z „Cymbrii”, a następnie założyli w „Ulmeganii” królestwo, wymówili posłuszeństwo „Maso”. Doszło do bitwy między „Vidowuto” a „Anthonesem” księciem „Masonów”, którą wygrał ten drugi, dzięki pomocy otrzymanej z „Roxolanii”, tzn. Rusi. „Vidowuto” udało się jednak pomścić klęskę, a „Czanwig” syn „Anthonesa” przybył do „Brutenii”, gdzie złożył ofiarę ich bogom oraz przyrzekł oddawać im cześć. Od tego czasu nastał pokój między mieszkańcami „Brutenii” i „Masonii”, choć — ciągnął dalej Szymon Grunau — żywią oni do siebie urazę do dzisiaj.
W roku 573, gdy „Vidowuto” miał 116 lat, a „Bruteno” 132 lata, doszło do podziału państwa między dwunastu synów tego pierwszego. Wybrane fragmenty: Dominikanin, dla przykładu, opisując krainę, którą otrzymał w 573 r. od króla Prus „Vidowuto” jego trzeci z kolei syn „Sudo”, nagle przerwał te „ważne” wiadomości oraz podał m.in., iż jeszcze dziś kobiety z Sudowii stroją się w niebieskie sukienki, sięgające tylko ponad kolana i w mosiężną biżuterię oraz niezależnie od wieku upijają się ochoczo piwem z mężczyznami w gospodach, dzięki czemu przez cały czas są w dobrym humorze. Podczas przedstawiania nadania dla „Scalawo”, tj. piątego z kolei syna owego króla, dziejopis poinformował, że Skalowici byli od początku ludem ponurym i niewiernym, nic ich nie interesowało, ponieważ dużo spali. Stali się również w całym kraju synonimem ponuractwa. Następnie podał, iż dzisiaj w tej krainie żyją dzikie woły zwane turami, które są niesamowitej wielkości, a ich mięso da się zjeść tylko ugotowane z czosnkiem, zaś samo zwierzę ma bardzo ostry język i uwielbia jeść rosnącą w puszczy dziką lilię w czasie jej kwitnienia. Zaskakujące wiadomości Szymon Grunau podał między informacjami dotyczącymi nadań dla dziewiątego i dziesiątego z kolei synów „Vidowudo”, tj. „Warmo” i „Hoggo”. Najpierw przedstawił — antyfeministyczne w swym wyrazie — prawo obowiązujące w całych Prusach ustanowione przez „Ermę”, żonę „Warmo”, która przejęła rządy w tegoż nadziale po jego śmierci. Następnie podał dowód na utratę dziewictwa. Tego znakiem — pouczał fachowo dominikanin — jest krew na prześcieradle i koszuli, w których się to dokonało. W ten sposób dziewczyna udowadnia swoją deflorację. Jeśli tych znaków nie ma — kontynuował dalej nasz bohater — należy ją uznać za oszustkę. Natomiast opisując nadanie dla „Hoggo”, podał, iż jedna z jego córek o imieniu „Poggezana” była dziewicą wajdelotką i cieszyła się ogromnym poważeniem wśród ludności. Można wnioskować — ciągnął dalej dominikanin — iż była ona potężnego wzrostu oraz poinformował — i co jest najciekawsze — że w 1499 r. widział wiele razy w klasztorze w Elblągu, który leży cztery tysiące kroków od jej dawnej warowni, należący do niej biret. Był on od wewnątrz długi na pół łokcia i szeroki na dłoń solidnego mężczyzny. Zrobiono go z jakiegoś materiału i pokryto nim całą jego powierzchnię, jak czyni się to z kuszą. Na przedzie miał kamień bądź blaszkę z czterokątnym obrazem, grubym na palec, długim na wielkość dzisiejszej jednej piędzi. Z tego można wywnioskować — kontynuował zakonnik — że głowę musiała mieć bardzo dużą, a zatem i całe ciało musiało być potężne. Na koniec stwierdził, iż o tej Poggezanie i jej wajdelotowaniu mogą dużo powiedzieć pruscy autochtoni (Simon Grunau, II, IV, 1 — Bd. 1, s. 70-75; zob. też II, V, 1-2 — Bd. 1, s. 77-78).
Natomiast w roku 500 (nastąpiło tu, jak widać, zachwianie kolejności chronologicznej) król „Vi-dowuto” i najwyższy kapłan „Bruteno” zebrali całą podległą sobie szlachtę oraz polecili im, aby wybrali nowego władcę, gdyż taka była wola ich bogów. Jednak ta nie mogła dojść do porozumienia, co do osoby i w efekcie funkcjonowało kilku królów. Doprowadziło to do tego, że duchowni-wajdeloci wybrali na nowego najwyższego kapłana jednego spośród siebie, który miał na imię „Brudono”. Ów rządził bardzo długo i był uważany za króla. Od niego kraj otrzymał nazwę „Brutenia”. Rezygnujący król „Vidowuto” i najwyższy kapłan „Bruteno” pobłogosławili „Brudono”, po czym popełnili samobójstwo poprzez spalenie.
wg
Prahistoria Prus w Preußische Chronik Szymona ... - Sensus Historiae
http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:wztjNN0n6nEJ:www.sensushistoriae.epigram.eu/index.php/czasopismo/article/download/124/121+&cd=2&hl=pl&ct=clnk&gl=pl&client=firefox-aS Zonenberg - 2010
"Po przybyciu tutaj waszych ambasadorów dowiedzieliśmy się, że jesteście jak najbardziej gorliwi, żeby nasze spotkanie, w nadziei pozyskania naszej przychylności wobec waszych ludzi mieszkających nad brzegiem oceanu. Wasze do nas pragnienie żebyśmy w rewanżu wysłali naszych przedstawicieli do was, ponieważ takich jeszcze nie było, wysłaniem ambasadorów zajmiemy się z zainteresowaniem. Teraz, gdy już się zapoznaliście z człowiekiem (tj. sam król), którego poszukiwaliście z zainteresowaniem, przyznając mu swoją miłość. Podejmując się podróży przez tak wiele ziemi, nie była łatwa. Dlatego pozdrawiamy was z całego serca i zapewniamy, że bursztyn który przynieśliście otrzymaliśmy z wdzięcznością ".
(...)
"Widzimy w tym okazję dla zapoznania się ze szczegółami żebyśmy nie byli uważani za ignorantów co jest waszą wiarą, waszymi osobistymi sekretami. Odwiedzajcie więc nas częściej, wzdłuż dróg, które wasza miłość otworzyła. W przyjaźni z bogatymi królami zawsze opłaca się, kiedy są oni zadowoleni nawet z małych prezentów, zawsze chcą odwzajemnić się większymi. My upoważniliśmy waszych ambasadorów, słowem z ust do ust, składamy zamówienie u was, które otrzymując musicie być zadowoleni”.
cytat za: http://prusowie.pl/religia/wczesne_chrzescijanstwo.php
SŁAWNIE ZACNYM PANOM:
DOKTOROWI MUCHINGIEROWI BURGRABI FRANCISZKOWI HESTCE PREZYDENTOWI JANOWI STRUBANTOWI, JANOWI GRECZOWI BURMISTRZOM, RADZIE TEŻ SZLACHETNEJ MIASTA KRÓLEWSKIEGO TORUNIA, PANOM I DOBRODZIEJOM SWYM ŁASKAWYM KS. MARCIN MURINIUS ŁASKI BOŻEJ DŁUGIEGO ŻYCIA, SZCZEŚLIWEGO NA URZĘDZIECH POWODZENIA ZE WSZYSTKIMI POCIECHAMI OD PANA BOGA ŻYCZLIWY
Sławnie zacni a łaskawi panowie!
Między naukami wyzwolonymi, które z dobroci wrodzonej a nieprzebranej szczodroty Bóg, wszystkiego dobra źrzódło, ułomnej naturze i tępemu rozumowi naszemu ku ćwiczeniu użyczyć raczył, nie podlejsze miejsce historyja trzyma. Przetoż Bóg Mojżesza, męża świętego sługę swego, ku spisaniu historyjej stworzenia i biegu świata pobudził. Za którym i inszy nam w tym posłużyli, czego wieczną pamiątkę w Bibliej z naukami i pociechami mamy.
Pogani też dziejów przodków swych nie zaniechywali, ale na piśmie w upominku potomkom swym zostawili, z których też i my wielkiej ich części nie bez pożytku używamy. Bo iż opuszczę ukochanie czytelnikowe w jej czytaniu, bez którego być nie może, kto (proszę) kiedy krom jakiego znacznego pożytku historyją czytał. Z niej bieg czasów porządny baczny czytelnik pojmie, ona odmianę, upadki, wywyższenie królestw i państw i przyczynę tego pokaże. Ta wysługę cnoty (która nie na okrągłym kole, odmiennie jak Fortuna, ale na kwadratowym kamieniu męsko wszystko wystawa) słuszną chwałą wynosi, a srogość kaźni niecnych pokazując, drugie od złości odwodzi, ku dobrym sprawam przykłady pobudza.
Słusznie tedy od zacnego krasomówcy Cycerona mistrzynią cnoty jest nazwana. Nieśmiertelnej też sławy ludzi dobrze w Rzeczypospolitej zasłużonych skarbnicą pewną rzeczoną być może, bo choć trofea, słupy miedziane i marmurowe za odmianą czasów mężnych mężów zginą, historyja im tego skarbu nie utraci, lecz w cale zachowa. Ale co się bawię tą zalitą historyjej, która od inszych dosyć ozdobną rzeczą podług godności zalecona jest, a to tym więcej, że i Waszmościów wszystkich tego świadomych być wiem, co bym tu. w pośrzodek przyniósł.
Mam też za to, że nie lada pociechę Waszmościowie odnosicie z czytania kronik ziemie tej, gdyż w nich i przeważne dzieje przodków swoich i wolności cnymi a wiernymi zasługami nabyte jako na jawie widzicie. O których, aby też języka niemieckiego nieumiejętni sprawę mieli niejaką, mistrzów pruskich kronikę krótką od Jana Daubmana językiem niemieckim wydaną na polskim przełożył, przydawszy do tego historyje niktóre z innych kronik pamięci godne, które Waszmościam swym łaskawym panom i dobrodziejom ofiaruję, wdzięczen będąc łaski, którąm po Waszmościach znał. Rozumiem temu, że Waszmościowie z wrodzonej sobie ludzkości nie z zamarszczoną twarzą to ode mnie przyjmiecie, czym mnie i inszym do ochotnych posług i prac pobudkę dacie. Z tym się łasce Waszmościów zalecam.
O POŁOŻENIU ZIEMIE PRUSKIEJ NAZWISKU JEJ A O OSADZIE PIERWSZYCH DO NIEJ PRZYCHODNIÓW
Ziemia pruska rodna, okwita i osiadła, ma Litwę od słońca wschodu, od południa Polskę, od pułnocy Iflanty, od zachodu pomorską ziemię. Gdy się na wiarę krześcijańską nawrócili, zamków w liczbie siedmdziesiąt i dwa, a miast sześćdziesiąt i dziewięć było. Rzeki takież kosztowne ma, z których Wisła naprzedniejsza z Polski idąc Toruń podlewa, a za Gdańskiem w morze wpada; ma też i innych rzek dosyć, jako Nogat, Elbing, Weserę, Ossę, Drewnic i inne. Jezior w liczbie kładą być małych i wielkich dwa tysiąca trzydzieści i siedm.
Ta ziemia od starodawnych Ulmigania była zwana, stądże obywatele Ulmigeri byli zwani. Miechowita pisze, że w Bitymi królem był Prussia imieniem, którego Hannibal namówił, aby przeciw Rzymianom wojnę podniósł, co gdy uczynił, porażony i z królestwa wyzuty, do Ulmiganii z swoimi się udał i tak po tym królu z Bitynii ziemia nazwana Prussia acz też inni od Brutena pana ich ją mianują, o co sporu wieść nie potrzeba. Obywatele ziemie tej oni starzy Prusowie ludzie byli prości (jako w pogaństwie), dzicy, jednakże przychodniom lutościwi i uczynni. Do tych w pustynie potem Cymbrowie, Getae albo Gepidowie, już długimi wojnami, które we Włoszech wiedli, spracowani, przyszli ze wszystkim sprzętem i dobytkiem, a z nimi się zbraciwszy, osadzać się jęli, napierwsze miasto założyli Romnowo, jakoby Rzym nowy, którzy jednak jednego prawie rodu z Litwą byli, jedno przez obcy naród język zmienili. To miasto Romanowo albo Romnowo naprzedniejszym stolcem było ziemie pruskiej aż do przyjazdu Krzyżaków, które potem zburzone przez Bolesława Chabrego, króla polskiego, roku 1017, a teraz tam miasteczko jest rzeczone Heiligenbeil, jakoby Święta Siekierka.
O WEJDEWUCIE, PIERWSZYM KRÓLU PRUSKIM
Gdy się lud za czasem rozmnażał a bez wszego rządu żył, wydzielając sobie ziemię ile kto chciał i gdzie mu się podobało, tak iż im ciasny się prawie zdał kąt ten (boć gdzie rządu nie ma, tam zamieszanie), za czym przyjaciółmi zewsząd byli ogarnieni, przetoż rozmawiać o postanowieniu króla i rządu dobrego poczęli. Tam Wejdewutus Litalan inszych dzielnością, dowcipem i dostatkiem przechodząc, rzecz do zgromadzonych Borusów uczynił, przez podobieństwo rzekąc: Gdybyście Borusowie nad pszczoły wasze głupszymi nie byli, te różnice między wami łatwie by się uspokoiły, bo widzicie, iż pszczoły króla mają, któremu posłuszni są, on ich sprawy rozradza, każdej z nich pewną robotę daje, tenże niepożytecznych wygnanim z ulów karze, one też miłe pszczółki sobie zlecone dzieła pilnie wykonywają, jakoż to sami widzicie, tym kształtem wy też króla sobie postanówcie, jego wszyscy, żadnego nie wyjmując, we wszem posłuszni bądźcie, niech swary miedzy wami porównywa, złość karze, niewinności broni, to mu w zupełną moc oddajcie.
To słysząc Prusowie krzyknęli; I chceszże ty być nad nami Boiotheros? - co ich językiem króla pszczół znaczy. Tak Wejdewutos nie gardząc ich głosami królem pruskim został, a to do czego ich pierwej przykładem pszczół wiódł, pilnie kończył, bo prawa naprzód im postanowił, miejsca pewne do mieszkania tułającym się naznaczył, ziemię ku oraniu według potrzeby każdemu z osobna wymierzył, drugich do bydła, do rybactwa i do innych spraw obrócił. To też ustawił, aby żaden gospodarz dobytku więcej nie chował, ani czeladzi, jedno co z potrzebę mieć mógł, insze, aby przedał albo pobił, ułomnych i do roboty niegodnych nie żywił. Wolność też tę dał, żeby synowie ojca albo matkę strupione starością i mdłych sił, jako niepożytecznych wolno było zadawić, by próżno chleba nie jedli a (tak ociec i matka siła dzieci używi, a wielkość dzieci jednego ojca albo matki zgrzybiałej używić nie chcą). Aby też z jedną żoną każdy przestał, ustawił.
A iżby lud dziki a okrutny w ludzkość wprawił, miodu sycenia sposób im podał, schadzki do gospód ustawił, biesiady rozmaite wymyślił i nie omylił się w tym, bo potem tak zmiękczeli, iż gdzie chciał, tam ich nakierował. Gościom też, aby przystojna ludzkość i uczynność była pokazowana rozkazał i innych wiele rzeczy (jako w pogaństwie) postanowił, szcześliwie tak przez wiele lat panując, żywota swego dokonał mając lat wieku swego 116, zostawiwszy po sobie synów 12, którym też za żywota pewne udziały naznaczył, o czym będzie niżej.
O BRUTENIE, JEDNOWŁADCY PRUSAKÓW I O JEGO DO STANU KAPLAŃSKIEGO UDANIU
Brutenus jednowładca Prusaków (od którego też mniemają być rzeczoną ziemię pruską), widząc i siebie zeszłego w leciech, tudzież Wejdewota, brata swego na państwo obranego, nabożnym został, dobrowolnie bratu Wejdewutowi państwo spuściwszy.Ten Bruteno był potem wybranym nawyższym kapłanem ceremonijej albo obrzędów bogów pogańskich, a przemieniwszy mu imię, według zacności urzędu nazwali go Kirie Kirieito, które już imię było wszystkich potem na ten urząd wsadzonych. Za postępkiem zasię czasów prości ludzie Prusowie zwali te nawyższe kapłany Krywe Kryweito, to jest bliski nasz pan.
W takowej wadze ten to Krywe Kryweito był, że na jego rozkazanie wszyscy byli posłuszni, na koniec gdy przzez sługę swego znak albo więc laskę posłał, gotowi Prusowie do wszytkiego byli. Tej nadzieje na koniec o nim byli, że wszelkna dusza zmarłego człowieka mimo jego dom iść musiała, a znak tam swej wędrówki znakiem jakim pokazała. Przetoż tego dochodząc i z dalekich krajów do niego przychodzili, a o zmarłym jeśliże się mu ukazał pytali, który nie widząc osoby jako żyw, wszytkę jego postawę, ubiór, obyczaje, jaki był powiedział, a tym sławę u wszech sobie zjednał. Łupów też i dobyczy trzecią część mu zawsze oddali, gdy z wojen przyjeżdżali etc. Takowa moc dyjabelska i zaślepienie ludzkie, iż temu wierzyli.
BOGOWIE, KTÓRE PRUSACY CHWALILI A IM MODŁE ODDAWALI I KTÓRYM SPOSOBEM
Prusowie pogani nie mając jasności słowa Bożego, przykładem innych miasto Stworzyciela stworzenie chwalili, a nie tylko na niebie będące słońce, miesiąc, gwiazdy, ale też sprośny gad, węże i żaby czcili.
Brutenus pierwszy ich patryjarcha nabożeństwa stanowić począł, a bogowie, którym od nich z swymi potomkami czynił ofiary, te imiona mają: Patollo, Patrimpos, Percunos. Romanowo albo Romnowo od Rzymu rzeczone, naprzedniejsze a główne miasto Prusów starych, stolicą było Krywe: Kryweita, tamże wielkim kosztem zbudowany mu był niedaleko kościół pod dębem, nad podziwienie ludzkie rozłożystym, który też dąb za święty mieli, a za dyjabelskimi czary zimie i lecie zielony był, trwały i nienaruszony.
Po prawej ręce dębu bałwan Perkunos nazwany, po naszemu Piorun, postawili, temu na ofiarę Prusowie, Żmódź i Litwa sąsiedzi ogień ustawiczny we dnie i w nocy z dębiny palili, do czego wejdelotowie (to jest słudzy kościelni) postanowieni byli, których to już nawiętszy urząd był pilnować, aby ogień ten według nich święty Perkunusowi bałwanowi nigdy nie zagasł, co jeśliby przez którego z nich niedbalstwo zagasł, na gardle taki był karan.
A tu znać, iż pogani bogów swych modły gnuśnie odprawiać nie chcieli, uczmyż się od nich, abyśmy Pańskich spraw tak poważnych leniwie też nie sprawowali.
Drugi bałwan Potrimpos zwany, to jest ojczystych bóg (łacinnicy dii paenates mówią), miał swój obraz na kształt węża wzdłuż zwitego z miedzi, któremu k woli Prusowie, Żmódź, Litwa jako jednego zmamienia ludzie, kożdy z nich węża żywego w domu chował a mlekiem żywił. Na trzecim rogu bałwan dyjabelski trzeci stał, Patello nazwany, któremu ku czci każdy w domu u siebie głowę umarłego człowieka chował. Nie przestali jeszcze Prusowie na bogach tych, mało im ufając, jakoż nie było komu.
Czwartego Wirschaitos obrali, a jemu ruchome i nieruchome rzeczy, konie, krowy, świnie, owce, kozy i inne bydło zlecili. Jeszcze chcąc mieć światu gospodarzów nad gęsiami, kury, kaczkami, pacami, gołębami i nad innym ptastwem, boga zmyślonego przełożyli, którego Schwoibrata nazwali. Gurcho bóg ich szósty, z ich mniemania nad żywiołami, zbożem i ludzkimi pokarmy miał moc. Innych sprośnych bałwanów zmianki nie czynię. Wyższy namieniony dąb, gdzie trzej bałwani stali, u poganów Prusów święty, okryty był wkoło płótnem od ziemi na ośm łokieć wzwyż, tam nikomu wniść się nie godziło, jedno Krywo Kryweitowi, papieżowi pruskiemu a wejdelotom, kapłanom jego. A gdy z ofiarami przychodziło pogaństwo, vellum tego albo zasłony uchylano, tak że swe modły czynili.
O ŚWIĘTACH PRUSÓW POGANÓW I INSZYCH ZABOBONACH
Święta obchodzili Puschuita boga (albo raczej dyjabła), którego mniemali mieszkać pod krzewiną bzową, przetoż to drzewo w wielkiej u nich uczciwości było. Parsztuki też, jakoby aniołki jego, czcili a kolacyją dla nich w gumniech pospolicie narządzali, tam odprawiwszy ceremonije pogańskie, zamknąwszy za sobą drzwi, onych pokarmów odeszli, tam oni Parstukowie o pułnocy mieliby jeść, nazajutrz patrzali pogani, której by potrawy więcej ubyło, tej się więtszego urodzaju spodziewali. Jestjeszcze tego zakału po części w Kurlandskiej, Inflantskiej, Sambijskiej albo Sudawen ziemiach. Ale i za Toruniem (co dziwna) jeszcze to nie zginęło, jako około Chojnic, Kamienia. Sempelborka o tym drzewie bzowym siła trzymają, a dziwne jakieś ziemne fantasmata pod nim być twierdzą, które oni krasnymi ludźmi zowią i mówią, iż często w nocy, gdy miesiąc świeci ludziom, zwłaszcza chorym, widzieć się dawają. ich urodzie powiadają, iż więcej na łokieć nie są wyższej wzrostem. Też to o nich dzierżą, żeby oni niewdzięcznym zboże z gumien brali, a do tych co je czczą nosili.
Na schodzie października też bogu Ziemiennikowi szczedwszy się w gromadę czynili, co i dziś jeszcze na niktórych miejscach czynią, z cerymonijami starych poganów, które tu krótce przełożę, abyś obaczył, jako stary nałóg zły. Zebrawszy do gumien zboże z kila wsi, Składają się na biesiadę, a gdy się zejdą gospodarze z żonami i z dziećmi, i z sługami, potrząsną stół sianem, a drugdzie obrusem przykryją, chleba nakładą i cztery kufle piwa postawią. Po tym przywiodą cielca i cielicę, barana i owcę, kozła i kozę, ze każdego samca i samicę, takież i ptaków. Tam ich ksiądz czarownik, chłop prosty, wymówiwszy swoje baśni, kijem uderzy którekolwiek z onych bydląt, tam potem wszyscy kijmi tłuką, ofiarując to Ziemnikowi dyjabłu swemu a dziękując mu, iż od wszego złego ich zachował. Z tej ofiary potrawy gotują, a do stołu siadwszy, od każdej potrawy, pierwej niż jedzą, po wszystkich kąciech po sztuce miece ich wieszczek za ofiarę swemu Ziemiennikowi, tuż jedzą i piją, w długie trąby hucząc, aż się popiją.
W Kurlandach i Iflanciech jeszcze tego bałamąctwa dosyć. W Prusiech zaś, w Sambijej i około Insterborku, Ragnety etc. mają swoje święto, które zową Pergrubi. Z kila wsi zsypują słód na piwo, a szczedwszy się w dom jaki wielki, tam ich Wurschait czarownik wziąwszy wielki garniec piwa, podnosi go wzgórę, a modłę czyni do boga Pergrubiusa mówiąc: O, Weszpocie Dewe musu Pergrubios etc. (O, Wszechmogący Boże nasz Pergrubiusie etc.). Dziękuje, iż zimę odegnawszy lato im przywraca, prosi, aby im żyzny rok dał, potem ujmie konewkę z piwem zębami, a wypiwszy piwo, rzuci konewkę przez się, nie dotykając się jej rękoma, a starszy onej wsi ją chwyta, a nalawszy co narychlej piwa na stół stawia. Wziąwszy zaś kufel Wurschait Perkunusa albo Pioruna prosi, aby gromy. grady etc. odwrócił, także mu kufel piwa w zęby ująwszy na cześć wypije. Potem wszyscy piją tym sposobem Swajstyrowi, bogu światłości,i dla pogody i Pilwitowi dla zgromadzenia dobrego zboża i innym bogom, bo ich 15 mają,, czyni po kuflu piwa za każdym razem w zęby wziąwszy pełniąc, a chłopi za nim, potem by wilcy wyjąc, ku ich chwale pieśń śpiewają. A jeśli zły urodzaj będzie, grzechom to swym przypisują, prosząc przeto Auschlawissa, boga chorych i niemocnych, aby się do innych bogów o łaskę za nimi przyczynił. Tamże w Zudawen, Zamland chłopi jakoby po kolędzie chodzą raz do roku, zbierając pieniądze, chleb i inne rzeczy, co potem przedadzą, a za te pieniądze kozła albo byka, a jeśli im pieniędzy stawa, oboje kupią. Potem Wurschaitos, ich pop, wdziawszy wieniec na głowę, położy rękę na kozła albo na byka, prosząc bogów wyższej mianowanych, aby od niego obchód tego święta wdzięcznie przyjęli, a wziąwszy byka albo kozła za rogi, wiodą go do gumna i podniosą go wszyscy chłopi wzgórę, a Wurschait pop opasawszy się ręcznikiem, wzywa po wtóre wszystkich bogów mówiąc: Ta jest chwalebna ofiara i pamiątka ojców naszych, abyśmy zgładzili gniew bogów swoich. Potem wkoło trzykroć chodzi szepcąc, a potem onego kozła zarzeżą, krwie na ziemie nie rozlewają, ale w jaką waskę wycedzą, którą potem Wurschait ludzie kropi, ostatek każdy z nich po trosze w garnuszki do domów rozbiorą, a tym bydło kropią jako w rzymskim kościele święconą wodą. Zsiekawszy byka albo kozła w stuki, warzą, a chłopstwo około ognia siedzą, który barzo wielki uczynią, niewiasty lepak ich przynoszą placki nie pieczone, a oni wziąwszy po placku, ciskają je sobie przez płomień jeden ku drugiemu, tak długo iż się upieką, potem jedzą i piją, hucząc w trąby długie całą noc. Rano ostatki tej kolacji wynoszą na rozstanie dróg i placek a to ziemią zasypią, aby pies albo inny zwierz tego nie doszedł, potem się rozchodzą.
Tu już koniec temu rozdziałowi czynię, innych bałamuctw barzo wiele umyślnie opuszczając, które pobożny czytelniku słysząc i zadziwić się musisz okrutnemu zaślepieniu i Panu Bogu dziękować się zeznaż winnym cię z tak gęstych ciemności wyrwał.
fragmentg za: "Kronika Mistrzów Pruskich" Martina Muriniusa (wyd.1582 w Toruniu) , przekład z witryny http://www.domwarminski.pl
zebrał (af)
Komentarze
Prześlij komentarz